poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 1

Była tu, siedziała w jednej z sal w której znajdował się fortepian. Próbowała przypomnieć sobie swoją ulubioną melodie z czasów w których uczyła się grać. Minęło wiele czasu odkąd ostatnio grała. Kilka dni temu wróciła do domu. Do deszczowego Londynu za którym tak tęskniła. W USA starała się zapomnieć o przeszłości, która ją dręczyła. Już nie jest tą samą dziewczyną sprzed dwóch lat.
Drzwi do Sali się otworzyły i wbiegł do mniej czteroletni chłopczyk, a za nim spokojnie wszedł mężczyzna, ojciec chłopca.
-Siemanko! – krzyknął chłopczyk i zaczął tulić się w jej plecy.
-Cześć Jo. – przywitał się Tony
- No Hej chłopaki ! – odpowiedziała uśmiechnięta, odwracając się i dając chłopcu buziaka w czoło. Następnie wstała i dała buziaka w policzek starszemu.
- Słuchaj Jo, mam prośbę możesz się zająć teraz Ted’em? Mam niedługo rozmowę o pracę, a  to bardzo ważne.- spytał z nadzieją w oczach
- No jasne nie ma sprawy i tak chciałam Go wcześniej zabrać. – odpowiedziała uśmiechnięta.
- Halo ja tu jestem! – krzyknął Ted
- Tak wiemy skarbie. – odpowiedział mu jego tato. – Dobra to ja się zbieram. Pa! – powiedział i wyszedł
- Co dziś robimy? Mam nadzieje, że coś fajnego. Ooo mam ochotę na wesołe miasteczko albo pójdziemy do cyrku. Tam sprzedają naprawdę dobrą watę cukrową. Kupisz mi ją. Nawet się z tobą podzielę. Co ty na to? Proszę zgódź się! Proszę, proszę, proszę!- mówił jak katarynka.
- Hola hola! Ty przecież masz zakaz na słodycze. Jakby Tony się dowiedział, że kupiłabym ci coś słodkiego to chyba by mnie zabił.- powiedziała z udawanym strachem w oczach - A poza tym cyrk odpada. Boję się klaunów.-powiedziała na co Ted się z niej zaśmiał-  Możemy iść do tego dużego parku niedaleko mojego mieszkania. Co?? Może poderwiesz jakąś fajną dziewczynkę?
- No weź Jo. Zabaw się trochę brzmisz jak moja przedszkolanka, a ona ma z jakieś sto lat. A co do tych dziewczynek z parku to chyba jestem za. Wiesz, nikogo tu nie znam. Może jakąś laskę wyrwę. Kto wie…
- Och ty mój mały Bad Boy’u. To co park? – spytała by się upewnić.
– No chyba już mówiłem. -pokręcił głowa - Długo mam jeszcze czekać?- spytał zniecierpliwiony

– A co tak się śpieszysz? Dzień jeszcze młody. – odpowiedziała chichocząc. Wzięła swoją torbę i wyszli razem kierując się w stronę parku.

3 komentarze:

  1. fajny, tylko szkoda, że taki krótki ;)
    pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajnie piszesz :)
    obserwuję i liczę na rewanż http://linka-kattalinka.blogspot.com/
    Możliwe, że będę wpadać tu częściej. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się czyta naprawdę.

    OdpowiedzUsuń