Była tu, siedziała w jednej z sal w której znajdował się
fortepian. Próbowała przypomnieć sobie swoją ulubioną melodie z czasów w
których uczyła się grać. Minęło wiele czasu odkąd ostatnio grała. Kilka dni
temu wróciła do domu. Do deszczowego Londynu za którym tak tęskniła. W USA
starała się zapomnieć o przeszłości, która ją dręczyła. Już nie jest tą samą
dziewczyną sprzed dwóch lat.
Drzwi do Sali się otworzyły i wbiegł do mniej czteroletni
chłopczyk, a za nim spokojnie wszedł mężczyzna, ojciec chłopca.
-Siemanko! – krzyknął chłopczyk i zaczął tulić się w jej
plecy.
-Cześć Jo. – przywitał się Tony
- No Hej chłopaki ! – odpowiedziała uśmiechnięta, odwracając
się i dając chłopcu buziaka w czoło. Następnie wstała i dała buziaka w policzek
starszemu.
- Słuchaj Jo, mam prośbę możesz się zająć teraz Ted’em? Mam niedługo
rozmowę o pracę, a to bardzo ważne.-
spytał z nadzieją w oczach
- No jasne nie ma sprawy i tak chciałam Go wcześniej zabrać.
– odpowiedziała uśmiechnięta.
- Halo ja tu jestem! – krzyknął Ted
- Tak wiemy skarbie. – odpowiedział mu jego tato. – Dobra to
ja się zbieram. Pa! – powiedział i wyszedł
- Co dziś robimy? Mam nadzieje, że coś fajnego. Ooo mam
ochotę na wesołe miasteczko albo pójdziemy do cyrku. Tam sprzedają naprawdę
dobrą watę cukrową. Kupisz mi ją. Nawet się z tobą podzielę. Co ty na to?
Proszę zgódź się! Proszę, proszę, proszę!- mówił jak katarynka.
- Hola hola! Ty przecież masz zakaz na słodycze. Jakby Tony
się dowiedział, że kupiłabym ci coś słodkiego to chyba by mnie zabił.-
powiedziała z udawanym strachem w oczach - A poza tym cyrk odpada. Boję się
klaunów.-powiedziała na co Ted się z niej zaśmiał- Możemy iść do tego dużego parku niedaleko
mojego mieszkania. Co?? Może poderwiesz jakąś fajną dziewczynkę?
- No weź Jo. Zabaw się trochę brzmisz jak moja
przedszkolanka, a ona ma z jakieś sto lat. A co do tych dziewczynek z parku to
chyba jestem za. Wiesz, nikogo tu nie znam. Może jakąś laskę wyrwę. Kto wie…
- Och ty mój mały Bad Boy’u. To co park? – spytała by się
upewnić.
– No chyba już mówiłem. -pokręcił głowa - Długo mam jeszcze
czekać?- spytał zniecierpliwiony
– A co tak się śpieszysz? Dzień jeszcze młody. –
odpowiedziała chichocząc. Wzięła swoją torbę i wyszli razem kierując się w
stronę parku.
fajny, tylko szkoda, że taki krótki ;)
OdpowiedzUsuńpisz dalej
bardzo fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńobserwuję i liczę na rewanż http://linka-kattalinka.blogspot.com/
Możliwe, że będę wpadać tu częściej. :)
Pozdrawiam :)
Fajnie się czyta naprawdę.
OdpowiedzUsuń